Są różne podejścia do praktyki Yin jogi w czasie kiedy odczuwamy silny niepokój. Jednak cała wiedza teoretyczna, którą zdobyłam w tym zakresie została ostatnio mocno zweryfikowana na mojej własnej skórze. Doszłam do wniosku, że zarówno sama Yin joga na niepokój, jak i wspomagające ją techniki oddechowe to mocno indywidualna sprawa i co pomoże jednej osobie, okaże się bezużyteczne dla innej.
Na jednym z kursów nauczycielskich Yin jogi, w których uczestniczyłam, zetknęłam się z teorią, że w stanie niepokoju powinniśmy unikać zbyt dużej ilości pozycji otwierających serce (np. pasywnych wygięć do tyłu na bolsterze), gdyż w klatce piersiowej mamy wówczas skumulowane całe mnóstwo emocji, których nagłe uwolnienie może nas przytłoczyć. Początkowo zgadzałam się z tą teorią, do czasu kiedy miałam okazję sama powiedzieć: sprawdzam.
Jakiś czas temu przydarzył mi się tydzień obezwładniającego niepokoju i smutku, wywołanego przez problemy osobiste. Nigdy wcześniej nie zdarzyło się mojemu lękowi wybić na taki poziom. Przez cały tydzień byłam wyłączona z życia. Moja terapeutka udzieliła mi wtedy bardzo cennej rady. Zasugerowała, żebym w czasie kiedy odczuwam tak silne emocje, wyobraziła sobie, że w nich nurkuję. Najłatwiej było mi to zrobić w czasie praktyki Yin jogi, ponieważ w Yin jodze mamy czas i przestrzeń na to, aby posiedzieć ze swoimi emocjami, zamiast od nich uciekać.
Weszłam więc na matę i… doznałam szoku. Okazało się, że większość pozycji, które fizycznie zawsze były w moim zasięgu, nagle stały się niedostępne. Po raz pierwszy doświadczyłam tak mocno emocjonalnej granicy w Yin jodze. Nawet najmniejsza kompresja klatki piersiowej, np. w pozycji Dziecka, wywoływała uczucie klaustrofobii. Musiałam natychmiast uciekać z pozycji, bo miałam wrażenie, że się uduszę. Za to pozycja Motyla w wygięciu do tyłu na bolsterze powodowała napływ emocji oraz skutkowała natychmiastową gulą w gardle, ale przynajmniej miałam w czym nurkować, zgodnie z radą mojej terapeutki. Był to trudny i bolesny proces, ale jednocześnie uzdrawiający.
Przez tych kilka trudnych dni spędzałam na praktyce Yin jogi po kilka godzin dziennie, ale ograniczyłam się do zaledwie czterech pozycji, które były wówczas dla mnie dostępne. Przyniosły mi one uwolnienie emocjonalne i wyciszenie układu nerwowego. Teoria dotycząca pozycji Yin pomocnych w stanach niepokoju, promowana przez znanego i cenionego nauczyciela, okazała się zupełnie nieskuteczna w moim przypadku. Zrozumiałam, że to bardziej złożona i indywidualna sprawa.
Na szczęście nie musimy tworzyć uniwersalnej recepty pt. Yin joga na niepokój. Bardzo ważnym składnikiem Yin jogi jest obserwacja swojego wewnętrznego krajobrazu – odczuć fizycznych i emocjonalnych. „Marynując się” w pozycji przez jakiś czas możemy zauważyć, czy dana pozycja pomaga nam czy zaostrza nasz stan. Poobserwuj, czy lepiej Ci w Motylu do tyłu czy do przodu. Jak się czujesz siadając dłużej w Gąsienicy, a jak leżąc w Wiszącym Moście? To Ty jesteś swoim najlepszym nauczycielem jogi i Ty wiesz, czego potrzebujesz najbardziej.
Nie odrzucałabym zupełnie wspomnianej teorii o unikaniu wygięć do tyłu przy niepokoju. Nie zawsze jesteśmy gotowi na zalew emocjonalnego tsunami. Sprawdź co działa w Twoim przypadku. Być może ta rada okaże się dla Ciebie pomocna. A może tak jak i mi, ulgę przyniesie Ci przyjęcie wszystkiego na klatę (czy raczej wyrzucenie z klaty). Pamiętaj tylko, aby nie uciekać od emocji, które czujesz, a raczej doświadczać ich świadomie, po prostu w nich zanurkować.
Jeśli masz ochotę na łagodną praktykę Yin jogi, to zapraszam Cię na moje zajęcia.