Tak zawsze u mnie było. W noworocznych postanowieniach nigdy nie udało mi się wytrwać. Moje urodziny, które wypadają 1 lutego, traktowałam zawsze jako drugą szansę na nowy start. Jednak tym razem myśląc o zbliżającym się nowym roku postanowiłam sobie, że nie będzie wyjątkowo wielkich postanowień i związanej z nimi presji. Nie musi być idealnie, żeby było wystarczająco dobrze. Zamiast postanowień noworocznych wybrałam sobie słowo przewodnie – mój osobisty drogowskaz na 2023 rok. Długo się nad nim zastanawiałam w czasie okołoświątecznych przygotowań i kiedy do mnie przyszło, poczułam gęsią skórkę. Od razu wiedziałam, że to jest to. Moim słowem na 2023 rok jest WIARA. Wiara w to, że wszystko na płaszczyźnie osobistej i zawodowej ułoży się tak jak powinno. Ja mam zadbać o siebie, włożyć 200% zaangażowania w swój szeroko pojęty rozwój i wierzyć, że wszystko popłynie tak jak ma popłynąć.
Nie podejrzewałam jeszcze wtedy jak bardzo trafny to wybór – jak zawsze kiedy kieruję się intuicją. Pierwszego dnia po ponad miesięcznej przerwie od mojego jogowego projektu, spowodowanej różnymi osobistymi czynnikami, wybrałam się na spacer. Przy okazji zastanawiałam się, jakie zajęcia zaplanować i w jakim kierunku chcę rozwijać projekt w najbliższych tygodniach. Czułam autentyczną radość i ekscytację z tego powodu. I nagle… skręciłam kostkę. W moim przypadku są to dość skomplikowane urazy, kończące się kilkumiesięczną rehabilitacją. Kiedy kilka lat temu po raz drugi w życiu skręciłam poważnie kostkę, przeszedł przeze mnie tajfun negatywnych emocji. Frustrowały mnie całe tygodnie unieruchomienia w domu i później mozolny powrót do zdrowia. Kolejnym razem, będąc już bardziej świadomą osobą, nie dałam się ponieść tej fali emocji. Wiedziałam, że nie zawsze mam wpływ na okoliczności zewnętrzne, ale nad czym mogę mieć kontrolę to mój świat wewnętrzny i moja reakcja na sytuację. Wybrałam spokój i akceptację.
Tym razem było podobnie, tyle że spokoju i akceptacji znalazłam w sobie więcej. Myślę, że bardzo pomogło moje słowo na ten rok. Wiara. Uchwyciłam się go i naprawdę głęboko wierzę, że wszystko będzie dobrze. Jestem tym zaskoczona, ale tym razem naprawdę szybko wracam do zdrowia. Może to dzięki pozytywnemu nastawieniu, a może dlatego że tylko kiedy jesteśmy naprawę spokojni, możemy znaleźć najlepsze rozwiązania. Oprócz wizyty u lekarza, zaczęłam stosować wszelkie dostępne mi metody lecznicze, włącznie ze stosowaniem diety przeciwzapalnej i szczególną dbałością o moje samopoczucie psychofizyczne (dobry sen, medytacja, przepracowywanie emocji w ciele poprzez Yin jogę). Okazało się, że na efekty nie musiałam długo czekać. Już po tygodniu chodzę bez bólu, choć kostka nadal jest opuchnięta i posiniaczona.
Zachęcam Cię do wyboru słowa na trwający obecnie rok zamiast postanowień noworocznych. To nie ma znaczenia, że już się zaczął. Dobre zmiany można wprowadzić w dowolnym momencie. Pomyśl co jest dla Ciebie naprawdę ważne, czego pragnie Twoje serce. Daj się poprowadzić intuicji.
Życzę Ci dużo zdrowia i spokoju na ten rok, więcej akceptacji, mniej oczekiwań.
Jeśli masz ochotę zacząć praktykę Yin jogi, zapraszam Cię na moje zajęcia.